"Chcieliśmy w ciekawy sposób ostrzec najmłodszych widzów przed lekkomyślnym zaciąganiem zobowiązań finansowych w przyszłości, zwłaszcza u niepewnych źródeł – tłumaczy Katarzyna Piątkowska z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu"
Kilkuletnie dzieci mają małe pojęcie o pieniądzach a jeszcze mniejsze o pożyczaniu i inwestowaniu! W jaki więc sposób uczyć ich skoro nie mają podstawowej wiedzy na przykład na temat pieniędzy? Bezsens! Od razu uprzedzam, nie widziałem tego przedstawienia, ale zarys już wydaje mi się przesadzony. Być może dla licealistów byłaby to cieawa forma edukacji, ale dla 5-latka (o czym jest pod koniec artykułu)?
"Głównym bohaterem bajki jest chłopczyk imieniem Jasio, który jabłka z sadu swoich rodziców zamienia w dochodowy kompot. Kwitnący interes pomaga wyjść z kłopotów jego „niemądrym braciom”, z których jeden nie przeczytał dokładnie umowy z lichwiarką i zaciągnął u niej wysoko oprocentowany kredyt.
Czarnym Charakterem w bajce jest właśnie owa lichwiarka, Pani Paskudzka, z wyglądu kobieta atrakcyjna i miła, ale wykorzystująca niechęć ludzi do czytania umów oraz żyjąca z udzielania złodziejskich pożyczek. Klientów, którzy nie mają funduszy na spłatę rat zaprzęga do niewolniczej pracy i poniża.
Jasnym charakterem w bajce jest dla odmiany m.in. urzędnik miejski, który z łatwością rozpoznaje nieuczciwość w lichwiarce, oraz lokalny przedsiębiorca, który wspiera małego biznesmena doświadczeniem i wiedzą."
Bajka jest tylko bajką. Dobry urzędnik ratuje świat w przeciwieństwie do złej lichwiarki. Tylko gdzie tu parabank? Gdzie lichwiarka zbiera depozyty? Podejrzewam, że spektakl powstał tylko z potrzeby chwili a pojęcie ekonomiczne ich twórców jest jedynie zaczerpnięte z mediów. Ciekawi mnie, czy z jakimkolwiek ekonomistą to zostało skonsultowane. Wątpię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz