wtorek, 27 listopada 2012

Reklamą w parabanki!

Czytałem dziś w jakimś artykule, że ZUS, US, KNF, PKP i nie wiadomo kto jeszcze przystąpiły do akcji przeciwko parabankom. Dostały bezpłatny czas antenowy między innymi w TVP i TVN oraz jakichś rozgłośniach radiowych. I na początku powiem żartobliwie (choć też całkiem serio): czy ktoś nie powinien zapłacić od tego podatku dochodowego?

Ale wracając do sedna problemu: reklamy przeciwko parabankom z tego co zrozumiałem mają być wycelowane raczej w branżę pożyczek pozabankowych niż w same parabanki. Edukacja jest dobra, z tym się oczywiście zgadzam. Ale wątpię, czy w tej formie przyniesie odpowiednie rezultaty. Bo odróżnijmy parabank od firmy pożyczkowej. Ten pierwszy zbiera pieniądze od różnych ludzi, wrzuca do jednego worka, obciąża ryzykiem klientów i jednocześnie inwestuje pieniądze. Parabank nie musi koniecznie udzielać pożyczek. Może, ale nie musi. Firma pożyczkowa to zaś przedsiębiorstwo udzielające pożyczek z własnych pieniędzy.

Zobaczcie więc na przykładzie tego obrazka, o co chodzi:

A - Parabanki
B - Firmy pożyczkowe
I - Parabanki udzielające pożyczek

Obawiam się, że nie każdy kto dostanie ulotkę czy obejrzy reklamę będzie w stanie zrozumieć różnicę. Jednak każda próba edukacji jest słuszna i myślę, że środowisko legalnie działających firm pożyczkowych powinno się do tego dołączyć.

Zresztą, zobaczcie reklamę:


A Wy co myślicie o tej akcji?

czwartek, 15 listopada 2012

Marius Olech pozywa Wprost

W wakacje obok informacji o bardzo złym Panu Plichcie w mediach pojawiły się informacje o tym, że ktoś musi go wspierać. Padały informacje, że chodzi o niektóre partie, rosyjską mafię czy w końcu Pana Mariusa Olecha. Jak się okazało, temu Panu się to nie spodobało i właśnie dostaliśmy informację o tym, że pozwał on dwóch dziennikarzy magazynu Wprost żądając od nich miliona złotych na dom dziecka. Ale o co chodzi?

"Gdańscy śledczy badają, skąd mogły pochodzić pieniądze na start Amber Gold, kto ewentualnie mógłby w firmach państwa P. legalizować środki finansowe pochodzące z przestępstw. W planie śledztwa jest ciekawy trop. Pojawia się nazwisko biznesmena z bogatą przeszłością Mariusa O. Wielu jego przyjaciół to znani trójmiejscy gangsterzy, jak Jan P. ksywa Tygrys i nieżyjący Nikodem S. ps. Nikoś. Na początku lat 90. posiadał znaną firmę spedycyjną i miał udziały w banku, który splajtował. To właśnie w domu Mariusa O. w Gdańsku-Jelitkowie, wedle śledczych, miało dojść do narad na temat planowanych przez P. w 2011 r. interesów lotniczych. Spotkać się mieli wspomniany O., właściciel małej linii lotniczej Krzysztof W. oraz P. Na tym spotkaniu ustalono, że właściciel Amber Gold zainwestuje kilkanaście milionów złotych w jedną z istniejących już spółek lotniczych. Marcin P. dostał w użytkowanie jeden samolot. Maszyna miała być wykorzystywana przez Amber Gold do transportowania znacznych kwot pieniędzy z Hamburga. Co interesujące, Hamburg to ważne miasto dla Mariusa O., który już w latach 80. prowadził tam interesy"

Taki tekst pojawia się w artykule pod tytułem "Taki (para)bank, jakie państwo". Czy dziennikarze mieli rację czy nie, osądzi sąd. To już kolejny proces o którym głośno w ostatnich dniach - poza samą aferą Ambera chodzi też o syna premiera.

sobota, 10 listopada 2012

Parabanki i edukacja przedszkolaków

Dziś miałem okazję przeczytać artykuł pod tytułem "Jasiu, bój się parabanków!" na stronie Pulsu Biznesu. Dowiemy się z niego, że NBP wyłożyło 30 000 złotych na stworzenie bajki dla dzieci o tym, że parabanki są złe, potworne i trzeba z nimi walczyć. O ile zdecydowanie popieram aspekt edukacyjny już od najwcześniejszych lat, to w jaki sposób bajka ma pomoc pięciolatkom zrozumieć problem parabanków?! Kurcze, przecież to niewykonalne!

"Chcieliśmy w ciekawy sposób ostrzec najmłodszych widzów przed lekkomyślnym zaciąganiem zobowiązań finansowych w przyszłości, zwłaszcza u niepewnych źródeł – tłumaczy Katarzyna Piątkowska z Urzędu Miejskiego we Wrocławiu"

Kilkuletnie dzieci mają małe pojęcie o pieniądzach a jeszcze mniejsze o pożyczaniu i inwestowaniu! W jaki więc sposób uczyć ich skoro nie mają podstawowej wiedzy na przykład na temat pieniędzy? Bezsens! Od razu uprzedzam, nie widziałem tego przedstawienia, ale zarys już wydaje mi się przesadzony. Być może dla licealistów byłaby to cieawa forma edukacji, ale dla 5-latka (o czym jest pod koniec artykułu)?


"Głównym bohaterem bajki jest chłopczyk imieniem Jasio, który jabłka z sadu swoich rodziców zamienia w dochodowy kompot. Kwitnący interes pomaga wyjść z kłopotów jego „niemądrym braciom”, z których jeden nie przeczytał dokładnie umowy z lichwiarką i zaciągnął u niej wysoko oprocentowany kredyt.
Czarnym Charakterem w bajce jest właśnie owa lichwiarka, Pani Paskudzka, z wyglądu kobieta atrakcyjna i miła, ale wykorzystująca niechęć ludzi do czytania umów oraz żyjąca z udzielania złodziejskich pożyczek. Klientów, którzy nie mają funduszy na spłatę rat zaprzęga do niewolniczej pracy i poniża.
Jasnym charakterem w bajce jest dla odmiany m.in. urzędnik miejski, który z łatwością rozpoznaje nieuczciwość w lichwiarce, oraz lokalny przedsiębiorca, który wspiera małego biznesmena doświadczeniem i wiedzą."

Bajka jest tylko bajką. Dobry urzędnik ratuje świat w przeciwieństwie do złej lichwiarki. Tylko gdzie tu parabank? Gdzie lichwiarka zbiera depozyty? Podejrzewam, że spektakl powstał tylko z potrzeby chwili a pojęcie ekonomiczne ich twórców jest jedynie zaczerpnięte z mediów. Ciekawi mnie, czy z jakimkolwiek ekonomistą to zostało skonsultowane. Wątpię.